Wywiad przeprowadzany jest w ramach akcji “Liderzy i Inicjatywy Podkarpacia”, który ma na celu zwiększanie świadomości wśród społeczeństwa działalności organizacji pozarządowych oraz wsparcie ich w promocji.
Wywiad przeprowadził redaktor naczelny PPi – Cezary Skwarło
Jak powstała fundacja “ViArt” i jakie były inspiracje założycieli? Czy Waszej działalności
sięga jeszcze wielu lat wcześniej?
Nikodem Pikczers – No to tak, zacznijmy od tego, że ViArt jako grupa, jako ludzie, istnieje już od 5 lat, więc za sobą mamy już pół dekady wspomnień i ciężkiej pracy, podczas której próbowaliśmy wielu systemów i sposobów na prowadzenie grupy, aż w końcu postawiliśmy na założenie fundacji. A dlaczego taka forma prawna? Odpowiedź jest prosta – ViArt przez ostatnie lata “wychował” się w środowisku NGO, gdy poznaliśmy Krośnieńskie organizacje pozarządowe, okazało się, że pod naszym nosem istnieje środowisko o którym nie mieliśmy pojęcia – ludzie pełni pasji, z poczuciem misji, wrażliwi i nie obojętni na społeczność i sztukę. Tacy ludzie przez jakiś czas prowadzili nas za rękę, pokazywali nam jak się połapać w tym świecie, tak żeby przy okazji się nie przewrócić. Przecież w większości my wtedy nie mieliśmy nawet 20 lat, a te wszystkie osoby obdarzyły nas zaufaniem i zrozumieniem, traktowali nas na równi z nimi – to jest inspirujące i to chcemy oddać światu.
Jest jeszcze ta misja o której wcześniej mówiłem – również ją mamy, wiemy jak ciężko jest zacząć tworzyć filmy, jakie odnajdywanie się w tym jest skomplikowane, sami przez to przechodziliśmy, ale wiele osób się przez to wszystko poddaje. Dlatego naszą misję podsumuję jednym zdaniem – dążymy do tego, żeby nikt już nigdy nie musiał rezygnować z bycia filmowcem.
Czy można wyodrębnić kluczowe wyzwania, z jakimi fundacja musiała się zmierzyć na
początku swojej drogi?
Jakub Stanisz – Na pewno jednym z takich wyzwań na naszej drodze od trójki znajomych do powstania fundacji był fakt finansowania naszych produkcji. Jako młodzi uczniowie liceów czy technikum z głowami pełnymi pomysłów na filmy przygodowe, akcji, fantasy czy seriale Sci-Fi, niekoniecznie mieliśmy pieniądze na realizację naszych wizji. Jednak nie poddawaliśmy się i szliśmy dalej w naszą pasję kreatywnie tworząc filmy wydając ostatnie oszczędności, a często nawet bez budżetowo.
W miarę czasu przekonaliśmy się, że to najlepsze co nas mogło spotkać. Dzięki temu podchodziliśmy do filmu od samego początku w sposób twórczy, wymyślając sposoby jak uniknąć kupowania helikoptera do sceny akcji, jak wysadzić samochód w powietrze nie wysadzając samochodu, czy choćby bardziej przyziemne tworzenie rekwizytów z drewna czy pianki.
Na początku nie było tak kolorowo. Nie wszystkim podobało się to co robimy. Były głosy oburzenia, hejtu i ogrom odmów przy zapytaniach o lokacje do nagrań.
Później dołączali do naszego hobby kolejni i kolejni, aż w końcu założyliśmy fundację, aby tworzyć jeszcze większe i ciekawsze produkcje z ludźmi, którzy są w stanie wiele poświęcić dla sztuki.
Jakie są główne cele fundacji ViArt?
Jakub Stanisz – Patrząc na naszą historię i to, jak wiele wysiłku, wyzwań i problemów przeszliśmy, aby dotrzeć do momentu, w którym się znajdujemy stwierdziliśmy, że chcemy ułatwić tę drogę nowym twórcom.
Jako Fundacja ViArt wspieramy młodych artystów działających w obszarze sztuk audiowizualnych. Dajemy im niezbędną wiedzę, pomoc techniczną i wsparcie w dalszym rozwoju swoich pasji i zainteresowań, w szczególności na gruncie filmowym. Po prostu widzimy problemy, z jakimi borykają się młodzi prekursorzy filmu na swojej ścieżce kariery i chcemy im ją jak najbardziej ułatwić
Jakie są najważniejsze sukcesy i projekty, które zostały zrealizowane dotychczas przez
członków, założycieli i wspierających Fundację ViArt?
Weronika Jurczyk – Warto zaznaczyć przede wszystkim, że Fundacja powstała niedawno, a nasze największe sukcesy osiągnęliśmy jeszcze jako nieformalna Grupa Filmowa ViArt. Co więcej, nasze działania nie ograniczają się jedynie do “robienia filmów”, ale także obejmują wydarzenia i inne projekty społeczne.
Uważam, że jednym z najważniejszych osiągnięć ViArtu jest organizacja Krosno VisualArt Festival. Był to swego rodzaju kamień milowy dla naszej rozpoznawalności w lokalnej branży kulturalnej, który umożliwił nam zdobycie licznych współprac. Jesteśmy oczywiście niesamowicie dumni ze swoich booktrailerów, które zdobywały co roku nagrody na Booktrailer Film Festival. Na tym polu warto wyróżnić booktrailer powieści “Florentyna od kwiatów” który został nagrodzony I miejscem w Polsce i pojechał podbijać edycję międzynarodową. Bardzo ważnym projektem jest również realizacja filmów krótkometrażowych z serii ViArt Shorts, w których nasza ekipa zdobyła ogrom doświadczenia. Produkcje zdobywają do teraz nagrody na festiwalach, ostatnio film “Fabia”( reż.Karolina Mazur) osiągnął I miejsce w Konkursie Kina NIezależnego na 15. Solanin Film Festiwal. Bardzo ciekawym projektem było również “Stwórz teledysk z ViArtem” w którym realizowaliśmy dwa klipy dla lokalnych artystów. Myślę, że w aktualnej fazie rozwoju Fundacji ViArt, każdy projekt otwiera przed nami ogrom nowych możliwości, z których niewątpliwie zamierzamy korzystać.
Jak waszym zdaniem społeczność ocenia działania Fundacji ViArt?
Weronika Jurczyk: Myślę, że to zależy o jakiej społeczności mówimy. Spotykamy się z bardzo pozytywnym odbiorem przez inne organizacje pozarządowe oraz instytucje kulturalne. Przedstawiciele z całej Polski są naprawdę zainspirowani naszą działalnością, kreatywnością i pasją do tego, co robimy. Są też bardzo często zaskoczeni naszym młodym wiekiem. Różnie bywa ze społecznością lokalną – są osoby bardziej i mniej zainteresowane sztuką, przez co być może nie mamy ogromnej widowni na niektórych wydarzeniach, ale za to bardzo zaangażowaną. Mamy również liczne okazje do współpracy z młodymi artystami, do których najbardziej kierujemy swoje działania. Muszę przyznać, że dotychczas wychodziły one świetnie, a osoby zaangażowane do tej pory utrzymują z nami kontakt, by w razie potrzeby wrócić na plan. Spotykamy się też z bardzo dużym zainteresowaniem rekrutacją do grupy, co niezmiernie nas cieszy, bo już niedługo otworzymy się na dołączenie nowych członków.
Jakie są planowane projekty w ramach działalności Fundacji ViArt?
Weronika Jurczyk – W ostatnim czasie nasza ekipa była pochłonięta realizacją booktrailera “Pieśni Chołów” Macieja Głowackiego, którego premierę planujemy na marzec. Wyczekujemy także ukazania się na ekranie naszego serialu “Xology” stworzonego razem ze studiem “Hints” z pomorza. Aktualnie jesteśmy na etapie poszukiwania nowych projektów, w które moglibyśmy się zaangażować. Zajmujemy się również dobrym przygotowaniem wewnętrznych fundamentów do sprawnej pracy całej Fundacji. Chcemy w pierwszej kolejności skupić się na rozwoju i specjalizacji członków naszej grupy, ponieważ od ich kompetencji i zaangażowania zależy tak naprawdę wszystko. W planach ogólnych mamy na pewno realizację produkcji krótkometrażowych, teledysków i kolejnych booktrailerów.. Z pewnością nie pominiemy okazji do zrobienia mniejszych projektów społeczno-artystycznych. Angażujemy się także w rozwój naszych partnerstw i zdobyciu wartościowych współprac, które pomogą nam w przyszłości.
Jak wyglądała Państwa dotychczasowa współpraca z innymi organizacjami i instytucjami?
Bartosz Dylewski – Bardzo ciężko byłoby je wszystkie określić jedną opinią, jednocześnie było ich za dużo, żebym wszystkie wymieniał. Na pewno najczęściej i najwięcej działaliśmy i działamy z instytucjami i organizacjami w Krośnie. Współprace, które widać, odbywają się przeważnie przy okazji różnych wydarzeń, na które jesteśmy zapraszani, jak np. Wizyta Studyjna Fundacji Batorego organizowana przez Fundację GraTy, bądź które sami organizujemy. Znaczna część wspólnej działalności nie jest jednak widoczna, a przynajmniej nie od razu. Mówię tutaj o wszelkich planach filmowych, które realizowaliśmy w przeróżnych miejscach w całym województwie podkarpackim, i nie tylko. Oczywiście, pojawiają się wtedy wzmianki, choćby w social mediach, jednak nie są one tak widoczne, jak całe wydarzenia.
Od III edycji Krosno VisualArt Festival, działam również z krakowskim stowarzyszeniem All In UJ, które mieliście okazję poznać podczas festiwalu.
Czy planujecie zorganizować kolejną edycję Krono VisualArt Festival?
Bartosz Dylewski – Zadawaliśmy sobie to pytanie przez jakiś czas po zakończeniu zeszłorocznej edycji. Festiwal wiele nam dał i w znacznym stopniu to właśnie on umożliwił rozwój grupy i przeistoczenie jej w fundację, więc na pewno będziemy chcieli go kontynuować. Na tą chwilę nie mogę jednak powiedzieć, czy IV edycja odbędzie się w 2024 roku.
Aktualnie, jesteśmy na etapie ciągłych zmian wewnętrznych i przygotowań do startu działalności Fundacji ViArt, a KVF jest projektem, który co roku bardzo nas absorbował i niejako wyłączał z wszelkiego innego działania. W obecnej sytuacji nie jest po prostu możliwe, stąd niepewność co do festiwalu w tym roku. Na pewno, gdy pojawi się decyzja, poinformujemy o niej na naszych mediach społecznościowych.
Co mógłby Pan powiedzieć o sobie jako prezes fundacji „ViArt”?
Bartosz Dylewski – Z całą pewnością to, że nie jestem najbardziej znającą się na filmach osobą w fundacji, myślę nawet, że jestem gdzieś na szarym końcu. Osobiście uważam to za najlepszą rzecz, jaka mogła mi się przytrafić, wiem, że mamy w fundacji masę wspaniałych, doświadczonych osób, które potrafią stworzyć cuda z czystej pasji. Moją rolą w tym wszystkim jest dbanie, razem oczywiście z resztą zarządu, o to, żeby Fundacja ViArt dawała nam wszystkim możliwości do rozwoju i zarobku. Choć to stwierdzenie może wydawać się proste, proszę mi uwierzyć, że takie nie jest. Sam nie raz jestem pełen podziwu patrząc na naszą pracę i ilość czasu, którą na nią znajdujemy, między studiami, życiem prywatnym i resztą naszego życia zawodowego. Tyczy się to zresztą całej ekipy, nie tylko zarządu.
Od niedawna zajmuję się też fotografią na naszych planach zdjęciowych, więc można powiedzieć, że grupa zaszczepiła też we mnie tą cząstkę artystyczną. Poza tym, cały czas się kształcę, tak jak wspomniałem. Jestem na I roku studiów na krakowskim Uniwersytecie Ekonomicznym, za chwilę zostanę też oficjalnie absolwentem Beyond Borders Academy i na pewno na tym nie poprzestanę. Z całą pewnością mogę też stwierdzić, że choć tak wiele rzeczy na głowie w wieku, niespełna, 21 lat to dość spore obciążenie, nie zamieniłbym tego na nic innego, ba, szukam sposobów jak sobie tych rzeczy dołożyć.
Jakie wyzwania i satysfakcje Pan doświadcza w kierowaniu organizacją? Czy mógłby
podzielić się osobistą filozofią lub wizją, która napędza Pana zaangażowanie?
Bartosz Dylewski – Samych wyzwań jest dość sporo, w zasadzie codziennie. Największym, jak do tej pory, z którym radziłem sobie i wszyscy radziliśmy sobie najdłużej, był fakt pracy z grupą przyjaciół. ViArt od początku istnienia nią był i z tego się wywodzi. Jednak często, szczególnie, gdy zaczęliśmy się coraz bardziej profesjonalizować, ciężko było oddzielać w pełni życie prywatne, od tego zawodowego. Mogę jednak powiedzieć, że obecnie udało nam się to wypracować. Jeśli chodzi o więcej wyzwań, przede wszystkim łączenie prowadzenia fundacji z resztą swojego życia, o czym już w zasadzie mówiłem. Do tego dochodzą ciągłe podróże między różnymi miastami w Polsce, w zależności, gdzie nagrywamy, co dla studentów nie jest bezproblemową kwestią. Często spotykamy się z rzeczami dla nas nowymi, np. zagadnieniami prawnymi, których musimy się nauczyć. Pamiętajmy też, że jesteśmy czymś unikalnym w Polsce, dajemy i chcemy dawać osobom, które do nas przyjdą, praktyczne wejście w świat filmu, nie tylko teoretyczne. Sami badamy teren i uczymy się na swoich błędach. Gdy się jednak to wszystko zbierze w całość, tutaj przejdę do pytania o satysfakcję, i popatrzy na to, że to wszystko mimo to działa, że jesteśmy w stanie zebrać 40 osób z kilku województw do pracy nad projektem pro bono, że czeka na niego sporo osób, kiedy popatrzymy, jak z roku na rok stajemy się coraz lepsi, to ogarnia nas poczucie, że te wszystkie wyzwania, nieprzespane noce i kilometry podróży, były po coś i miały sens. To dla mnie jest największa satysfakcja związana z fundacją – widzieć, że to wszystko działa i ma sens, również dzięki mnie.
Osobiście, zawsze staram się pokazywać osobom, które do nas przychodzą, że nie jestem jakimś nadprzyrodzonym człowiekiem, i że one też mogą być w takim miejscu, w którym jestem.
Na koniec pytanie – Co Pańskim zdaniem szczególnie wyróżnia podkarpacie?
Nikodem Pikczers – Może to będzie kontrowersyjne, może nie – ale moim zdaniem jest to ilość niewykorzystanego potencjału. Spotkaliśmy się z wieloma miejscami i osobami które zaskakiwały nas swoim profesjonalizmem, pasją i sercem w tym co robiły, a jednak wcześniej o nich nie słyszeliśmy, a jednak borykają się z problemami utrzymania, walczą o jakiekolwiek środki na dalsze działania. I nie mówię tu tylko o organizacjach pozarządowych, ale też o placówkach państwowych, czy działalnościach gospodarczych. Zresztą, sami taką jesteśmy. Nie będę tutaj owijał w bawełnę, powiedzmy sobie szczerze – to wynika z tego, że typowy podkarpacki odbiorca jest po prostu mało zainteresowany aktywizmem czy kulturą wysoką, widzą to sponsorzy i widzą to władze i to też ma swoje konsekwencje. Ale jesteśmy spokojni, bo wiemy że razem z tymi wszystkimi wspaniałymi organizacje które spotkaliśmy, zadbamy by to się wkrótce zmieniło.