Rozmawiamy dzisiaj z przedstawicielem młodego pokolenia – Nikodemem „Pikczers” Wróblem, jednym z twórców grupy filmowej ViArt. [https://www.facebook.com/Grupa.Filmowa.ViArt]
Redaktor: Zacznijemy od tego skąd to przezwisko – „Pikczers”?
Nikodem: Na różnych wystąpieniach publicznych zwykłem mówić, że to taka metafora, że chodzi o wiarę w siłę tego „picture”, tego obrazu w filmie i storytellingu wizualnym. Jednak rzeczywista historia powstania tej ksywki jest dużo mniej wzniosła. Jeszcze w podstawówce, razem z moim dobrym kolegą i aktywnym członkiem ViArtu, Krystianem, nagraliśmy zabawny film na dodatkową ocenę z języka polskiego. W intrze chcieliśmy sparodiować wielkie studia filmowe, tak też powstały logotypy wytwórni filmowych „Kris Entertejmend” oraz „Niko Pikczures” (co oczywiście miało parodiować Sony Pictures). Zaraz po uroczystej premierze filmu w sali informatycznej, ludzie z mojej klasy zaczęli wołać na mnie „pikczures” co właściwie dopiero po latach przerodziło się w pikczers.
Redaktor: Opowiedz coś o sobie? Skąd wzięła się u Ciebie pasja do filmów, storytellingu (opowiadania historii), LARP-ów?
Nikodem: Pasja do filmów pojawiła się u mnie gdy pierwszy raz zobaczyłem „Park Jurajski”. Od tamtego momentu mnie już nie opuściła, a bardziej pociągnęła za sobą nowe zainteresowania. Storytelling, papierowe rpg, nawet kostiumografia czy poezja (to ostatnie już mi przeszło – i dobrze, słabo się nadawałem). To wszystko to po prostu wylewanie siebie i swoich emocji na całkiem inne światy, światy, które kreujesz w swojej głowie i które są tak piękne, albo tak obrzydliwe, jak tylko tego potrzebujesz. Nie odkryje ameryki mówiąc ze sztuka to niesamowity sposób na eksploracje swojego wnętrza, a film daje ku temu nieograniczone możliwości, bo to jedyne takie medium gdzie na finałowy odbiór wpływają zarówno obraz jak i dźwięk. Im dalej w ViArcie w to brniemy, tym bardziej przekonujemy się o tym jak dużo jest jeszcze do odkrycia.
Redaktor: Opowiedz proszę co było powodem i w jakich okolicznościach stworzyliście grupę filmową „ViArt”?
Nikodem: To wszystko było tak naprawdę szczęśliwym przypadkiem. Grupę założyliśmy w trzy osoby – ja, Maciek Gdowik, oraz Jakub „Subuk” Stanisz, a poznaliśmy się dzięki… naszym mamom. Mama Maćka, która jest także siostrą Subuka, dawno temu wylądowała w jednym miejscu pracy z moją mamą. Najwyraźniej jedna drugiej musiała od razu zacząć chwalić się swoim dzieckiem, bo już w pierwszym tygodniu obydwie wiedziały o tym że ja i Maciek mamy identyczne zainteresowania filmowe, więc należy nas już teraz ze sobą poznać. No i proszę, po latach jesteśmy tutaj.
Pierwszym powodem do stworzenia ViArtu była oczywiście chęć tworzenia kina – takiego, jakiego nikt inny nie tworzy, wyrażania się artystycznie oraz doskonalenia rzemiosła filmowego. Jednak cel grupy szybko wyewoluował – aktualnie lubię mówić, że prócz tworzenia, ViArt chce wpierać. Wiadomo, jak ciężko jest się odnaleźć w zawiłym świecie sztuki i artyzmu, my też mieliśmy z tym niesamowite problemy. Dlatego chcemy pomagać młodym, początkującym artystom i rzemieślnikom wdrażać się w życie publiczne, poprzez budowanie specyficznej społeczności. Społeczności, która nie próbuje ujednolicić jej członków, a zamiast tego uwypukla różnice między nami, udowadniając, że nawet z pozoru niepasujące do siebie puzzle, razem mogą stworzyć piękny obrazek.
Redaktor: Czy ciężko było znaleźć współpracowników do ViArt? Co możesz opowiedzieć o członkach i członkiniach tworzących grupę filmową ViArt?
Nikodem: Większość z osób, które dołączały do mnie, Kuby i Maćka, z początku stanowili nasi wieloletni przyjaciele. Osoby, które nigdy nie miały nic wspólnego z filmem, jednak były zmotywowane do szkolenia się w najróżniejszych dziedzinach, zarówno artystycznych jak i technicznych. Naszą małą grupkę przyjaciół stanowiły w większości osoby, niestety, niewpasowujące się do ówczesnego modelu społeczności szkolnych. To były czasy kiedy nie mówiło się wiele o chorobach psychicznych czy potrzebach emocjonalnych, tak też jeżeli ktoś w jakikolwiek sposób był inny, ciężko mu było zawierać przyjaźnie. Miejąc takie właśnie przykre doświadczenia, obiecaliśmy sobie, że nie będziemy dzielić ani wykluczać. Tak też można powiedzieć, że stworzyliśmy pierwszą ekipę ViArtu, w pełni z osób w jakiś sposób wykluczonych.
O aktualnej ekipie mogę powiedzieć przede wszystkim, że nie wyobrażam sobie pracować z nikim innym. Na aktualny skład zarządu grupy, czyli ludzi decyzyjnych, z którymi rozwijamy grupę i nią kierujemy, składa się właśnie Subuk – mistrz ujęć i wizualnego storytellingu, ja, Weronika Jurczyk – utalentowana scenarzystka i aktywna członkini stowarzyszenia All In UJ , oraz nasz prezes – Bartosz Dylewski, organizator eventów, menadżer projektów i uczestnik szkoły liderskiej Beyond Borders. Reszty ludzi nie wymienię, bo lista jest tak długa, że zajęłaby połowę artykułu, a też nie chciałbym nikogo pominąć. Każdy ma znaczący i wielki wkład w to jak wyglądają nasze filmy, nieważne czy jest to stary wyjadacz, czy członek od kilku miesięcy. To osoby kolorowe, żywe i ekspresyjne, jednocześnie dojrzałe emocjonalnie. To pomogło nam przez lata oddzielić pracę od przyjaźni, tak abyśmy mogli swobodnie rozwijać nasze relacje w obu tych przestrzeniach.
Redaktor: Jakie projekty udało Wam się już zrealizować?
Nikodem: Na naszym kanale na YouTubie można znaleźć juz sporo krótkometrażowych etiud filmowych, zarówno tych przyziemnych jak dramaty psychologiczne, czy tych bardziej odjechanych jak spaghetti western, czy film o podróżach między wymiarowych. Szybko wymienię parę najbardziej udanych projektów: od trzech lat co roku bierzemy udział w konkursie Booktrailer Film Festival, gdzie tworzymy filmowe zwiastuny wybranych książek. Co roku kończymy ten festiwal przynajmniej z jedną nagrodą, między innymi mamy na koncie pierwszy miejsce w V edycji na arenie ogólnopolskiej, oraz wyróżnienie na arenie międzynarodowej we Włoszech. Kolejnym wartym uwagi projektem jest „ViArt Shorts” od dwóch lat w ramach takiej serii publikujemy krótkometrażowe debiuty 6 młodych reżyserów. Połowę z nich można znaleźć już na naszym kanale, druga połowa jeszcze śmiga po festiwalach. Stworzone w ramach tego projektu „Simulacrum Nostrum” w reż. Weroniki Topolskiej zdobyło dwie nagrody na Unia Film Festival 2021 – wyróżnienie Jury Młodzieżowego oraz nagrodę Młodzieżowej Rady Miasta Lublin. Na tym samym festiwalu nagrodę zdobył też bardziej niezależny projekt „Dronowirus” reż. Maciej Gdowik, również jest to nagroda młodzieżowego. Natomiast w tym roku na Solanin Film Festiwal dostał się kolejny film z ViArt Shorts – „Fabia” reż Karolina Mazur. Nie sposób też nie wspomnieć o serialu „Xology” – to najobszerniejszy projekt ViArtu, tworzony w współpracy z grupą Hints Studio z pomorza. Prace nad dziewięcioma odcinkami trwają czwarty rok, a premiera już tej jesieni. Pierwszy zwiastun można już obejrzeć na dedykowanym kanale, oraz na facebooku „Serial Xology”.
Redaktor: Jesteście mocno zaangażowani w lokalną społeczność na Podkarpaciu. Już 8 lipca organizujecie po raz trzeci „Krosno VisualArt Festival”. Opowiedz coś więcej o tym projekcie?
Nikodem: Tak, KVFIII startuje już za parę dni, a w nim mnóstwo atrakcji, których jeszcze do tej pory na festiwalu nie było, na przykład aktorska gra narracyjna Live Action Role Play, muzyka na żywo, czy pokaz filmów międzynarodowego festiwalu Etiuda&Anima. Krosno VisualArt Festival zadebiutowało w programie ObudźMy Miasto w 2021 roku jako inicjatywa oddolna.
Redaktor: Do kogo skierowany jest ten festiwal?
Nikodem: Od pierwszej edycji najważniejszym celem festiwalu jest promocja i wspieranie młodych artystów. Wiemy, że brakuje wydarzeń skierowanych stricte dla osób robiących pierwsze kroki w branży, wydarzeń skupiających się na edukowaniu, a nie rywalizacji. Taki właśnie jest KVF. W tym roku, podczas trzeciej edycji festiwalu, przestajemy się skupiać tylko na świecie filmowym i otwieramy się również na autorów muzyki, organizując koncert musicalowy będący zwieńczeniem dwóch dni eventu. Także festiwal kierowany jest do każdego, kto ma chęci i motywacje do dalszych długoterminowych działań okołofilmowych i muzycznych.
Redaktor: Jak przebiegły poprzednie edycje? Czy pandemia Wam nie przeszkodziła?
Nikodem: Szczerze, nie pamiętam. Na tamten moment restrykcje były bardzo niewielkie, więc pierwszą edycję udało się zorganizować w kameralnym klimacie. Od tej edycji tak naprawdę zaczęło się pełne życie publiczne ViArtu, poznaliśmy wtedy partnerów z którymi współpracujemy po dziś dzień. Kto wie gdzie byśmy teraz byli gdyby nie tamten event. Był to zdecydowanie kamień milowy w naszej działalności, wiele razy słyszeliśmy powątpienia, że się nie da, że za mało doświadczenia, że za młodzi. Mimo to stworzyliśmy festiwal nieidealny, ale pełen pasji i miłości. Druga edycja była ulepszeniem tego co zobaczyliśmy w pierwszej. To wtedy ściągnęliśmy do Krosna Marka i Janka z Grupy Filmowej Darwin – o czym pisały wszystkie lokalne portale, niestety często pomijali fakt kto ich tutaj zaprosił, ale to taki tam szczegół. Prócz tego na zeszłoroczną edycję przede wszystkim zjechali się młodzi artyści z całej Polski – Katowic, Krakowa, czy nawet Warszawy.
Redaktor: W jaki sposób pomagacie młodym talentom w ich początkowej drodze do kariery filmowej?
Nikodem: Przede wszystkim dajemy sporo doświadczenia, zabieramy na plany, szkolimy w praktyce. Oczywiście my sami wszystkiego jeszcze nie wiemy, ale staramy się też zapewniać członkom grupy warsztaty prowadzone przez wieloletnich profesjonalistów, czy szkolenia specjalistyczne. Oprócz tego staramy się zapewniać zasoby które posiadamy, zarówno sprzętowe i ludzkie, pomagamy zdobywać fundusze, oraz uczymy działania w grupie. A gdy dana osoba jest już odpowiednio wyszkolona, dajemy także możliwości zarobkowe, od projektu do projektu, lub w zależności od potrzeb, przygotowujemy do samodzielnej pracy w branży.
Redaktor: Co sądzisz o sytuacji młodych ludzi tutaj w Krośnie i ogólnie na Podkarpaciu?
Nikodem: Okropnym, powielanym kłamstwem jest to, że młodych nic nie obchodzi i oni nic nie robią. Znam mnóstwo młodych talentów w Krośnie, swoich rówieśników, którzy nie tylko działają w filmie, ale również modzie, muzyce, fotografii, czy nawet tworzeniu skomplikowanych inicjatyw społecznych. Moi koledzy ze szkoły tworzą organizacje pozarządowe i grupy punk-metalowe. Dlatego bardzo cieszę się, że w Krośnie, istnieją takie organizacje jak Fundacja GraTy, czy inicjatywy jak ObudźMY Miasto, które walczą z ageizmem.
Redaktor: Jakie są Wasze plany na przyszłość? Macie już jakieś gotowe projekty?
Nikodem: Najważniejszym naszym planem na najbliższą przyszłość jest sformalizowanie się jako fundacja. Właściwie to już tuż tuż, w sekrecie zdradze, że czekamy na ostatnie akceptacje dokumentów, a mamy już nawet przygotowaną całą nową identyfikację wizualną. To otworzy nam wiele dróg rozwoju i możliwości do rzetelnego wykonywania naszych celów społecznych.
Redaktor: Dziękuje serdecznie za wywiad i życzę Wam powodzenia w realizacji Waszych pasji oraz wiele wytrwałości we wspieraniu lokalnej społeczności!
Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju
Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich PROO na lata 2018-2030