Podkarpacki Portal Informacyjny to nowa medialno-społeczna inicjatywa na terenie województwa Podkarpackiego. Zbliżamy się do okresu podsumowań pierwszych intensywnych miesięcy naszej działalności.
Z tej okazji postanowiliśmy zrobić wywiad z osobą, która była pomysłodawcą oraz twórcą medium – Arturem Szczepkiem
Wywiad przeprowadził Cezary Skwarło – redaktor naczelny PPi
Na początek dość ogólnikowe pytanie – skąd się wziął pomysł na stworzenie medium na Podkarpaciu?
To całkiem ciekawe pytanie. Dobre pomysły przychodzą w dość nietypowych okolicznościach. Moja córka przyszła kiedyś do mnie i zapytała, czy gdzieś nie pojedziemy, bo się nudzi. Był weekend, pogoda nie dopisywała, więc trudno się dziwić, że dziecko się szukało rozrywki. Otworzyłem więc przeglądarkę i chciałem znaleźć coś, co spodobałoby się nam obojgu. Niestety nie znalazłem żadnego porządnego źródła, które informowałoby o tym co się ciekawego dzieje na Podkarpaciu. Ostatecznie coś znalazłem w lokalnym brzozowskim kinie. Jednak dało mi to do myślenia, że brakuje takiego medium, które promowałoby działalność lokalną.
Wtedy jednak była to dość nieokrzesana idea. Minęły dobre dwa lata, zanim pomysł skrystalizował się w konkretne działania.
Czy były inne powody, które w późniejszym czasie ukształtowały Pańską wizję tego medium?
Przede wszystkim jestem niezadowolony z kierunku, w którym idą media. Ta ciągła pogoń za newsami, sensacjami. Takie ogłupiające zastrzyki dopaminy dla znudzonych ludzi. Kliknąć, zobaczyć i zapomnieć. Chciałem czegoś innego, bliższego lokalnej społeczności, bardziej wartościowego oraz pozytywnego. Trudne to zadanie iść pod prąd aktualnym tendencjom.
Kolejnym elementem było zamknięcie się mediów wokół swoich baniek. Szczególnie nużące było zauważanie, że dana telewizja, gazeta czy portal stają się tubą podwieszoną pod jakąś osobę lub samorząd. Mało kto się tym interesuje, liczy się tylko opłacona reklama.
Innym zaś aspektem była całkowita medialna obojętność wobec trzeciego sektora – pozarządowego. Bez kontaktów, układzików czy pieniędzy media w ogóle nie informowały o lokalnych organizacjach i ich inicjatywach. Sam byłem tego ofiarą, gdy organizowałem spotkania czy konferencje i media się wcale tym nie interesowały.
Wydaje mi się, że nie wszystkie media miały takie podejście?
Nie chcę zamykać wszystkich w jednym worku. Jest wiele lokalnych portali, gazet czy kanałów, które żyją ze swoją społecznością. Jednak ich zasięg oddziaływania jest mocno ograniczony. Swoje spojrzenie bardziej kieruje na całe Podkarpacie, gdzie zwyczajnie brakowało mi takiego medium.
Pochodzi Pan z Brzozowa, miejscowości na południu województwa. Skąd myśl, by objąć całe Podkarpacie?
Zdaję sobie sprawę, że założenie to jest ryzykowne, gdyż obejmowanie tak dużego obszaru wymaga zdecydowanie więcej środków, zasobów i ludzi niż skupienie się na jednym mniejszym obszarze. Jednakże jestem lokalnym patriotą, a w tym wypadku nawet regionalnym patriotą. Widzę liczne problemy, a przede wszystkim w jaki sposób ocenia się Podkarpacie i chciałbym to zmienić.
A z jaką oceną się Pan spotkał?
Na potrzeby wywiadu użyję wyrażeń dyplomatycznych, że jest to prowincja bądź zaścianek Polski, gdzie nic się nie dzieje. Niezaprzeczalnie jest to region unikalny, mający swój ludowy, historyczny charakter. Jednak to nie żaden powód do wstydu, czy motyw do wyśmiewania. Osobiście kocham ten klimat spokoju, rodzinności, tradycji. Chciałem, by media częściej to pokazywały.
Jaka jest zatem Pańska wizja mediów, która jest teraz realizowana?
Zależało mi szczególnie, by Podkarpacki Portal Informacyjny był możliwie jak najbliżej mieszkańców, organizacji pozarządowych, artystów, działaczy i liderów lokalnych. Był dla nich miejscem, skąd dowiedzą się o wartościowych, ciekawych i pozytywnych rzeczach na terenie Podkarpacia, ale także znajdą wsparcie, gdy spotka ich niesprawiedliwość. Do tego chciałem, by media spełniały swoją wzorcową rolę w społeczeństwie obywatelskim, były czwartą władzą – kontrolną wobec lokalnych samorządów i innych polityczno-społecznych aktywności.
No właśnie, a co z linią ideologiczną portalu? Jaki ma Pan na to wpływ?
Nie będę ukrywał swoich konserwatywnych społecznie poglądów. Jednak tak jak podkreślałem wcześniej, nie chcę by Podkarpacki Portal Informacyjny był „polityczną tubą” kogokolwiek – nawet mnie. Co prawda aktualny wywiad ze mną, może zostać tak odebrany, jednak wystarczy zobaczyć na bieżącą aktywność, by samemu się przekonać, że przeczy on definicji „tuby”.
Nie chcę, by portal także realizował jakąkolwiek agendę ideologiczną: czy to prawicową, czy to lewicową. Myślę, że wielu z nas męczą wojenki na podłożu ideologicznym. Zostawmy to tym, którzy się tym specjalizują i z tego żyją. Chciałbym byśmy skupili się na organizacjach, samorządach i ludziach działających oraz mieszkających na Podkarpaciu.
Chciałbym stanowczo zaznaczyć, że nie ingeruję w działalność portalu. Oczywiście wspieram go swoimi zasobami, by się aktywnie rozwijał. Szczególnie zależy mi, by pracowali w redakcji ludzie rozumiejący etykę dziennikarską.
Zatem na portalu żadna organizacja nie jest dyskryminowana?
Dopóki działa pro-społecznie, edukacyjnie czy w ramach swojej społeczności lokalnej, to nigdy nie będzie dyskryminowana. Musimy nauczyć się żyć ze sobą, mimo różnych poglądów, w pokojowy sposób. Dlatego dla każdej organizacji lokalnej jest miejsce na łamach Podkarpackiego Portalu Informacyjnego.
Zatem skąd wziął się pomysł na nazwę portalu?
Szukałem prostej i klarownej nazwy. Po przeczytaniu nazwy „Podkarpacki Portal Informacyjny” nie pozostawia ona chyba wątpliwości, że jest to platforma informacyjna na terenie Podkarpacia. Czasem nie ma co się silić na unikalność, kiedy prostota jest dobra.
Przy okazji ma prosty skrót „PPi”.
Aktualnie mieszka i pracuje Pan w Warszawie na stanowisku szefa gabinetu w urzędzie przy Rzeczniku MŚP. W jaki sposób chce Pan wspierać działalność PPi?
Poświęciłem wiele miesięcy, by zbudować solidne fundamenty dla działania portalu, zanim wyjechałem do Warszawy. Teraz mogę wspierać portal poprzez poszukiwanie dla niego sponsorów, finansowania oraz budowania wiarygodności. To też bardzo ważne aspekty. Niezależność tego medium to jedyny gwarant, że będzie się on trzymał rzetelności dziennikarskiej, będzie mogło aktywnie wspierać lokalną społeczność i pełnić rolę czwartej władzy.
Czy odnalazł się Pan w nowym warszawskim środowisku?
Zrozumiałem go, ale nadal czuje się tam obco. Zawsze, gdy przyjeżdżam do Brzozowa. to poprawia mi się humor. Mniejszy ruch, uprzejmiejsi ludzie a życie płynie zdecydowanie spokojniej. Kariera zawodowa zmusza do takich decyzji, ale sercem i duchem zostałem na Podkarpaciu. Na pewno przyszłość będę wiązał z moim regionem
Na pewno zauważa Pan exodus młodych ludzi w Pańskich regionów. Jakie Pan widzi rozwiązania zmiany tego trendu?
To trudny i wielowątkowy problem. Wyróżniłbym dwa aspekty – perspektywy oraz infrastruktura. Te dwa elementy w wielu miejscach się przeplatają. Brakuje miejsca rozwoju dla młodych ludzi, dobrze płatnej pracy, ciekawych wydarzeń, zaś dojazd z pomniejszych miast jest niezwykle uciążliwym problemem. W zasadzie bez Rzeszowa, to województwo podkarpackie byłoby miejscem starców.
Nie będę w stanie podać prostych rozwiązań, jednak inwestycje infrastrukturalne (drogowe, kolejowe) to początek, by móc zachęcić biznes do inwestycji. W dalszej kolejności inwestycje powinny odpowiadać oczekiwaniom młodych ludzi, by im się opłacało i chciało zostać. Wiele wartościowej młodzieży uciekło już, a na tym traci cały region.
Na koniec pytanie – z racji tego, że pochodzi Pan z naszego regionu – Co szczególnie Panu podoba się na Podkarpaciu?
Przede wszystkim niesamowita społeczność. Pomocna, zaangażowana, szanująca kulturę. Niemalże każdy kto przyjeżdża w te regiony podkreśla, że ludzie są niezwykle uprzejmi oraz że czują się tutaj niezwykle bezpiecznie.
Podpisuję się pod tym obiema rękami. Chciałbym, by tak zostało i było tylko lepiej.
Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju
Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich PROO na lata 2018-2030