Damian “Sigurd” Beck z Krosna uczestniczył w nagrywaniu jednej z ciekawszych, międzynarodowych, produkcji Netflixa: 2 sezonu “Barbarzyńców”. Damian był jednym z germańskich wojowników, a nam zdradził nieco szczegółów zza kulis powstawania produkcji.
Aktualnie serial ma dwa sezony. Fabuła opowiada o walkach Germanów z Rzymianami. Pierwszy sezon związany jest z historią legionów Warrusa, więc każdy, kto ma choćby minimalne pojęcie o historii tamtego okresu, wie w jaki sposób to się skończy. Pierwszy sezon mógłby stanowić samodzielną, zamkniętą całość. Twórcy pokazują jednak dalsze losy bohaterów na tle kolejnych starć barbarzyńców z imperium rzymskim. Serial ma licznych fanów, jest też szeroko komentowany przez historyków i rekonstruktorów. Sam Damian jest miłośnikiem historii, w tym zajmuje się odtwarzaniem broni i strojów z przeszłości.
Skąd się u Ciebie wzięła ta pasja do rekonstrukcji historycznej?
Damian: Zawsze gdzieś to we mnie było. Nie interesowała mnie piłka nożna czy granie w inne gry, za to pasjonowały mnie klimaty fantasy. Dużym przełomem było dla mnie otwarcie skansenu “Karpacka Troja”, gdzie zabrały mnie mama i ciocia. Tam się to zaczęło i ukierunkowało. Stąd zamiłowanie rekonstrukcją historyczną i kulturą materialną z różnych epok. Dalej poszło to w stronę kinematografii i bardzo pomaga mi w pracy jako kostiumograf w grupie filmowej ViArt.
Też szyjesz stroje?
W głównej mierze, szyję dla siebie czy też na zamówienie, jednakże zajmuję się rzemiosłem które jest w stanie mi pomóc, czymś co jest dla mnie praktyczne. Dlatego oprócz uszycia sobie ubrań potrafię wykonać nóż, czy naczynia, oczywiście zaznaczając że nie używam maszyn i wszystko wykonuję metodami starodawnymi… za tym idzie też ekologia, przerabiam stare na nowe, nie napędzam wielkich marek i korporacji, przez co uniezależniam się od nich.
W pierwszym sezonie “Barbarzyńców” nie brałeś udziału, ale z pewnością serial był Ci znany?
Tak, oglądaliśmy go z rodziną na Święta. Jako rekonstruktor i miłośnik historii mody, zwracałem uwagę na to co widzimy na ekranie, czym to jest i jak zostało wykonane. Bardzo się cieszyłem, że twórcy wzorowali się na znaleziskach archeologicznych, a w strojach widoczne były ręczne szwy. Bardzo mnie cieszyło, że to co znam ze swojej pasji, było też widać w serialu. Było naprawdę niewiele rzeczy, do których “można się przyczepić”.
Ciekawe było użycie wielu kolorów w strojach. Często filmowa wizja strojów z dawnych czasów, szczególnie barbarzyńców to byle jakie futro, wszystko szare i ubłocone.
Błoto to swoją drogą, bo z czystością bywało różnie, ale uświadomiłem sobie, że pewne wątki były podkoloryzowane, w tym główni bohaterowie chadzający przez cały sezon w ćwiekowanych skórzanych kurtach. Paradoksalnie stroje drugoplanowych bohaterów i statystów często lepiej oddawały charakter epoki, niż główne postacie. Może to wynikać z zabiegów artystycznych, czy marketingowych.
Podobnie strzemiona, były przecież jeszcze nieznane, zapewne wynika to z tego, że niełatwo dziś o statystę, który będzie jeździł konno bez strzemion.
W zasadzie strzemiona były, ale niekiedy zdarza się że widzimy współczesne technologie w historycznych filmach, by ułatwić produkcję.
W serialu “Barbarzyńcy” wystąpiłeś jako germański wojownik?
Tak, zgadza się. Dokładnie to z I wieku Naszej Ery.
Jak trafiłeś do serialu?
Stało się to dzięki znajomości z rekonstruktorami z Krakowa. Tu ciekawostka, drugi sezon “Barbarzyńców” powstał w Polsce. W Małopolsce, w opuszczonych kanionach i pięknych polskich lasach. Większość statystów już znałem właśnie z rekonstrukcji historycznych. Przy czym używaliśmy strojów i sprzętu przygotowanych przez wytwórnie, w tym powstałych wcześniej, na potrzeby pierwszego sezonu. Pewnym problemem była dla mnie odległość, bo o ile wiem byłem jedynym statystą z Krosna. Przy tym serialu poznałem wiele bardzo serdecznych osób, zawiązywały się przyjaźnie.
Mogłeś też od środka zobaczyć jak powstaje międzynarodowa produkcja znana przecież na całym Świecie.
Tak, to było magiczne przeżycie. Wchodząc do studia zobaczyłem magazyny o ogromnej skali. W jednym magazynie 50 czy 100 pancerzy rzymskich lub na stojakach niezliczone sylwetki barbarzyńskie. To pokazuje rozmach tego dzieła.
Starajmy się nie zdradzać fabuły, ale może powiedz co było wyzwaniem?
Pewna mądra osoba powiedziała mi kiedyś, że w pracy w filmie płaci się głównie za czekanie, a nie za granie. Ujęcia nieraz trzeba powtarzać, żeby były dopieszczone. Tak też było przy scenie bitwy, w związku z którą miałem zagrać trupa.
To jest scena, w której jesteś widoczny na ekranie. Oczywiście rozmawiamy o serialu o walkach Rzymian z Germanami, zatem stwierdzenie, że w jakimś odcinku jest pobojowisko raczej nie zdradza zbyt wiele.
Było to kręcone na przełomie października i listopada, a leżeliśmy nawet godzinę na mokrym żwirze. Mieliśmy oczywiście wełniane ubrania, a także, czego kamera nie widziała, była zapewniona odpowiednia izolacja termiczna. Byliśmy naprawdę dobrze zabezpieczeni, ale jednak dla mnie, zmarzlucha, było to duże wyzwanie.
No właśnie, jak długo trwało kręcenie takiej sceny. My widzimy tylko moment na ekranie, część dużo szerszego planu, kamera skupiona jest na jednej z głównych postaci, a Ty jesteś jednym z zabitych wojowników, bo ktoś w montażu wybrał akurat ten fragment?
Jeżeli film ma być dobrze zrobiony, to musi potrwać. Nawet nagranie 30 sekund może zająć kilka godzin. Lepiej, żeby był nadmiar, niż żeby zabrakło. Przy omawianej scenie trwało to na tyle długo, a komfort był tak zapewniony, że zdarzało się usłyszeć chrapanie niektórych statystów. W tym zasnął kolega leżący obok mnie.
Jesteś też świetnie widoczny w innej scenie, bardzo głośnej i żywej i ponownie występujesz tam tuż przy głównych bohaterach. Co możesz nam o niej powiedzieć, oczywiście nie zdradzając fabuły.
Można powiedzieć, że było to magiczne przeżycie. Tyle osób, w zrekonstruowanej atmosferze, w blasku wielu ognisk i pochodni, to było niesamowite. Jako statyści mieliśmy problem z właściwym reagowaniem. Dialogi były kręcone po niemiecku.
No tak, występowałeś po stronie Germanów, więc po niemiecku. Druga strona miała dialogi po włosku, uzupełnione o sentencje i całe przemowy po łacinie.
Nasz problem wynikał z tego, że mieliśmy reagować na wypowiadane słowa, ale trudno jest reagować, skoro nie rozumiemy co mówią. Musieliśmy polegać na kierowniku planu, który niczym w teatrze podpowiadał nam jakie emocje i zachowanie wyrażać: rozdrażnienie, radość, wyśmiewanie.
Czy trzeci sezon też będzie powstawał w Polsce?
Tego nie wiem, ale z pewnością będę chciał też w nim uczestniczyć. To dla mnie też ogromne doświadczenie, gdy mogę zobaczyć tak duży, profesjonalny plan. To jest też wspaniałe, jak pomimo ciężkiej pracy i zmęczenia, potrafimy być serdeczni i dbać o dobrą atmosferę. Na wytwórnię “Netflixa” nieraz spada straszny hejt, ale zagłębiając się bardziej muszę stwierdzić, że pod wieloma względami robią naprawdę świetne produkcje, na wysokim poziomie.
Z Damianem rozmawiali Pasjonauci